Święty Spokój

To pojęcie wraca do nas coraz częściej. Czy to tylko modne hasło? Albo sposób, żeby odciąć się od świata i mieć chwilę ciszy? A może coś więcej – coś, co mamy szansę odnaleźć w sobie?

Dla mnie wszystko zaczęło się od bliskiej osoby. Pewnego dnia powiedziała: „Wiesz co? Ja wszystko mam, potrzebuję tylko świętego spokoju.”

Czym jest właściwie spokój i to w dodatku święty ;-)? Czy da się go osiągnąć w pędzie, w świecie pełnym bodźców i oczekiwań?

Zrozumiałem, że spokój to coś więcej niż brak stresu. To stan, w którym czujesz, że jesteś na właściwym miejscu. To wewnętrzny porządek, a nie chaos. To prostota, decyzje zgodne z tym, co naprawdę ważne.

Często szukamy potwierdzenia na zewnątrz. U innych ludzi, w poradnikach, a teraz nawet w technologii. A tak naprawdę nikt Ci nie jest w stanie go dać i sam musisz go odszukać – w środku.

To w nim budzi się prawdziwa kreatywność. To wtedy przychodzi flow, prawdziwa radość, chęć tworzenia. Spokój to nie koniec działania, lecz jego nowa jakość. Wystarczy, że jesteś spójny i żyjesz w zgodzie ze sobą.

W świecie pełnym hałasu i rozproszenia, spokój staje się czymś więcej niż wartością. To decyzja. To droga. Nie chodzi o odcięcie, ale o to aby być w życiu naprawdę obecnym. Bez lęku. Bez ciągłego przymusu. Z przestrzenią na miłość, bliskość, tworzenie i sens.

Wystarczy, że każdego dnia będziemy starali się być życzliwymi, cierpliwymi, wyrozumiałymi i otwartymi na innych, a miłość, radość, wewnętrzny pokój, dobroć będą z czasem w nas rosły. Jako efekt tego, jak żyjemy i naszych codziennych, czasem bardzo trudnych, a czasem drobnych wyborów.

„Owocem Ducha jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność...”
(List do Galatów 5,22)

I nie chodzi też tylko o to, by ten spokój mieć tylko dla siebie. Czasem największą wartością jest to, że potrafimy ten spokój wnieść w relacje z innymi. Nie dolewać oliwy do ognia, nie podkręcać emocji. Po prostu być obecnym w sposób, który przynosi ulgę, a nie napięcie.

„Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, bo będą nazwani dziećmi Boga.”
(Ewangelia Mateusza 5,9)

Bo prawdziwy spokój to coś więcej niż cisza. To stan, w którym nawet jeśli nie wszystko idzie po naszej myśli, w środku nadal jest spokojnie. To poczucie, że mimo trudności, jesteś na swoim miejscu.

Prawdziwy spokój rodzi się z wdzięczności za wszystko. Za to, co dobre, i za to, co trudne. Wdzięczność pomaga poukładać myśli i wartości. Kiedy staje się codzienną praktyką, potrafi nas głęboko przemienić. Uwalnia od roszczeń, oczekiwań i od potrzeby kontrolowania życia – swojego i innych i wtedy w miejsce napięcia i lęku przychodzi zaufanie.

“Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swoje nad tobą i okaże ci swą łaskę. Niech zwróci Pan ku tobie oblicze swoje i udzieli ci pokoju.”
(Księga Liczb 6,24-26)

A jeśli zaufasz Bożemu błogosławieństwu, to zacznie się … Święty spokój ;-) Którego Tobie i sobie życzę.